jesienne liście

jesienne liście


Pan Sławek, który sążnistym chłopem, jak wiadomo, nie jest, wciskać się musi w różne zakamarki, żeby coś tam jeszcze dospawywać. Teraz widzimy go, a właściwie nie widzimy, tylko jest w luku mankiet prawej rękawiczki, w komorze kotwicznej, prawoburtowej. Po pokładzie zaś pełznie ognik spawania. W rejonie urządzeń cumowniczych usztywnienia wewnętrzne spawamy spoinami ciągłymi, nie zaś przerywanymi, jak gdzie indziej.

To miejsce - to okolice pokładu przy windzie kotwicznej.

Na targach "Boatshow" w Poznaniu, które się zakończyły w ostatnią niedzielę zdecydowałem, że z uwagi na koszty windy, a raczej kabestanu kotwicznego, zakupimy tylko "kolo orzechowe" - taką tarczę z zagłębieniami na obwiedni, w które się mieści i może być nimi ciągnięty łańcuch. Resztę kabestanu dorobimy na piechotę, no cóż - nie będzie elektryczny.

Dziś po dociekaniach skonstatowałem również, że nie potrzeba nam łańcucha fi 13, tylko fi 10! To jest bardzo dobra wiadomość.

"Ognisko palą na polanie, w nim liszka przez pomyłkę gore..."

powyższy fragment tekstu Agnieszki Osieckiej przychodzi mi na myśl, gdy patrzę na to zdjęcie.

Ach, już wiem, dlaczego. Tytuł jest przecież - "W żółtych płomieniach liści"