mój "gabinet"

mój "gabinet"


Inni mówią pakamera. Też mają rację. Przechowuję tam farby z uwagi na względnie wysoką temperaturę. Budynek nie jest ogrzewany. Zimą u mnie udaję się utrzymywać 10-13 st. ciepła. Ponieważ całość wyłączona jest z eksploatacji, nie mamy instalacji sanitarnej, elektrycznej. wodnej - żadnej. Tynki są skute, mury suszą się. Wszechobecny pył z osypujących się ścian i sufitów drażni.

Za to powierzchnia do dyspozycji jest dość pokaźna. W moim pokoju pozwolić sobie mogłem na trzy stoły, kilka szaf, parę krzeseł. Przyzwyczajony przez większość życia do ciasnoty, chwalę sobie tę ruinę.

Na zdjęciu widać stół z rysunkami konstrukcyjnymi oraz krzesło i biurko, kawałek komputera. Grzejnik bierze energię z instalacji "czasowej".

Kiedy jacht pójdzie na wodę zapleczem będzie jeden kontener dwudziestostopowy, no ale i potrzeby będą mniejsze.

Ech, ale bym się już przeniósł z tym całym zapleczem do kontenera...


Zdjęcie późniejsze, niż główne. Klawiatura zmieniona. Stara nie wytrzymała. Kwasoodporne precjoza... Widok takielunku ruchomego s/y Generał Zaruski dobrze mnie nastraja.