płetwa steru

płetwa steru


Ze sterem, tzn. z płetwą sterową zrobił sie prawdziwy problem. Na fotografi widać montaż płetwy prowadzony  przez pana Edka. Wyróżnić można następujące elementy składowe płetwy: trzon (znany już z wcześniejszej fotografii) - tutaj ma owiniętą białym plastrem głowicę z kwadratem i szlifowanym czopem w celu uniknięcia uszkodzeń dokładnie obrobionych powierzchni; żebra (cztery), wewnętrzne są zaopatrzone w otwory odciążeniowo-przepływowe - po zmontowaniu płetwę wypełnimy lepikiem; Krawędź natarcia z rury fi 50 i krawędź spływu z pręta pozyskanego z krat okiennych - takiego samego, co poszedł na handrelingi na pokładówce. Ostatnim elementem składowym płetwy jest jej poszycie - blacha gr. 4 mm.

Montaż przeprowadzono wg. przemyślanej kolejności, tzn. najpierw przyspawano żebra do trzonu, a do żeber rurę i pręt jako krawędzie natarcia i spływu. Jeszcze wszystko było w porzadku... Kiedy skończyliśmy spawać poszycie - jeden bok, wtedy każdy mógł zobaczyć gołym okiem, jak trzon sterowy wygiął się końcami w stronę przyspawanego płata poszycia! Wałek o śrerdnicy 60 mm!

Oba końce trzonu pracuję w tulejach stanowiących łożyska. Tuleje będą zamocowane na stałe, a trzon ma się w nich obracać. Nie da się tak zamontować owych tulei, aby trzon bez oporów mógł przejść z jednej pozycji "na burtę" w drugą - właśnie z uwagi na niewspółosiowość obu czopów.

Wygięty trzon stanowi łuk o strzałce ok 4 mm. Wydaje to się niedużo na dwóch merach długości, należy jednak pamiętać, że oba łożyska pasowane są z dokładnnością do setnych części mm.

Odkładamy sprawę steru na dwa, trzy dni. Jakiś pomysł, co z tym fantem zrobić, na pewno przyjdzie do głowy.