światła burtowe...

światła burtowe...


Dziurka w pokładzie ma średnicę leżącej, krótkiej rurki. Będzie owa rurka przepustem przez pokład kabla elektrycznego do zasilenia lewego światła burtowego. Światło to będzie miało kolor czerwony i umocujemy je na wantach fokmasztu.

Przepusty będą liczne. Razem dziewięć. Każdy musi być zaopatrzony w dławicę uszczelniającą przejście.

Nie zastosujemy wtyczek, gdyż jeszcze nie udało mi się spotkać takiej, która wygrałyby zmagania z wodą morską.

Kabli, bez zapasowych, poprowadzimy na pokład chyba 27. Nie wszystkie będą zasilać światła. Czasem będą prowadzić energię i to w kierunku - pod pokład - np z turbiny wiatrowej i z baterii słonecznych. Czasem słaby synał - np o prędkości wiatru, czasem też sygnał i energię - znowu w obu kierunkach - a to do anten - radaru i radiotelefonu UKF.

Instalacja jachtowa będzie miała napięcie 24 wolt. Mówi się o nim, że jest bezpieczne. I to jest prawda, ale w normalnych warunkach...

Kiedyś, po kilku dniach sztormu, bodaj w moim drugim w życiu rejsie dostałem od kapitana polecenie uruchomienia uszkodzonej latarni na dziobie jachtu. Moje ręce były niczym dłonie utrudzonej praczki. Skóra na nich była biała i pomarszczona od wszechobecnej wilgoci. Podczas naprawy lampy zostałem porażony prądem elektrycznym wielokrotnie, choć napiecie maiło wartość 12V. Naskórek nie wykazywał normalnej rezystancji...