Sławomir Skrabucha

Sławomir Skrabucha


Sławomir Skrabucha jest tym spawaczem, który podjął się zespawać nasz statek szczelnie. Nie bał się - mimo, że wszystkie spoiny poszycia zewnętrznego będą sprawdzane przez PRS na szczelność, a niektóre na okoliczność wystąpienia ew. błędów spawalniczych także! Po całkowitym zmontowaniu elementów poszycia przystąpiliśmy więc do połączenia blach tak, jak to jest zalecane w dokumentacji. Chodzi o kolejność, pozycję, rodzaj i grubość spoin. Spawanie musiało być dwustronne. Spoina ciągła. Założenie było takie, że robimy tylko raz - od razu dobrze! Nie ma mowy o poprawkach, wycinaniu spoin, kładzeniu nowych, już bezbłędnych. Bo tutaj jak u krawca - co się źle zszyje można popruć i zszyć jeszcze raz! Nie mieliśmy nawet porządnego, nadającego się do tego celu aparatu spawalniczego. Musiał byś to aparat do metody MAG (123) z wydzielonym podajnikiem, podwójnymi rolkami i chłodzeniem uchwytu, a właściwie całego węża podającego prąd i drut... I co się stało? Pan Sławomir Skrabucha powiedział o naszej potrzebie w firmie SEKA SA, gdzie właśnie odnawiał swoja papiery. Ta z kolei, sama skontaktowała się z CENTRUN KSZTAŁCENIA PRAKTYCZNEGO w Warszawie, Ci państwo z kolei skierowali zapytanie do MEXPOL POLSKA i... dostałem telefon od p. Stanisława Głuszko, właśnie- z MEXPOL POLSKA, czy nie chcielibyśmy czasem, aby LINCOLN POLSKA wypożyczył nam taką spawarkę, jaką nam potrzeba na czas wymagany do skończenia prac? Radość naszą trudno teraz opisać! Była ogromna! Przy pomocy tego sprzętu (jego typ grzecznie tutaj wpiszę jutro) nasz "skarbucha" zespawał prawie wszystko. Zostały tylko nieliczne spawy ponad pokładem, a więc takie, których szczelność nie będzie sprawdzana. Zostały dlatego, ze temperatury na początku zimy nie pozwoliły już na kontynuowanie prac - i to nie ze względu na ludzi, ale na sprzęt i technologię! "W czasach, kiedy statki były z drewna a ludzie z żelaza..." zwykło się czasem mawiać. Dziś o naszych panach możemy powiedzieć, że też są z żelaza!