wielkie zmiany...

wielkie zmiany...


Nastąpiły wielkie zmiany w wyglądzie jachtu.

Kadłub jest już pomalowany z zewnątrz. Ma wytyczoną linie wodną. Schody przeniesiono na lewą burtę. Prawa została odsłonieta do ekspozycji.

Są to na razie cztery warstwy podkładowego epoksydu. Nie znamy jeszcze koloru warstw nawierzchniowych, które położymy przed wodowaniem.

Od połowy marca, to jest od czasu umieszczenia poprzedniego zdjęcia pracy było tyle, ze zaniedbałem "trochę" aktualizację niniejszej strony.

A zdarzyć się musiało tak dużo aby doprowadzić statek do obecnego wyglądu, ze będę miał o czym pisać pod fotografiami obrazującymi pośrednie etpy naszej walki z entrpoią.

Przytoczę logotypy, nazwy i nazwiska bardzo wielu naszych dobroczyńców, bez których niczego dokonać nie bylibyśmy mogli.

Wygląd zewnętrzny szkunera krzepi ducha i wlewa otuchę w nasze serca. Choć technologicznie poprawniejszym byłoby wcześniejsze wypiaskowanie i pomalowanie wnętrza kadłuba, to właśnie dla osiągnięcia efektów emocjonalnych zdecydowałem o tej mniej korzystnej kolejności. Po ujrzeniu znacznego postępu w wyglądzie naszego dzieła, morale w "załodze" znacznie wzrosły.

Teraz czyścimy wnętrze z zalegającego tam piasku. Ręcznie, nie maszyną, przygotowujemy ramy okien do pomalowania od wewnątrz. W ten sposób będą gotowe na wklejenie "szyb". Musimy też przykryć pomalowany pokład, na czas dalszych prac, aby uchronić go przed zniszczeniem. Położymy na nim zwykłe płyty pilśniowe i pokleimy taśmami...

Następny wpis będzie za ponad dwa tygodnie.