wypadek...

wypadek...


    Wysoko, prawda? Jeśli przyjąć, że "schodek" ma 21 cm, to góra schodów jest na poziomie 4,20 m. Zdjęcie wykonane od strony dziobu w kierunku rufy - lewa burta.

    Wchodziliśmy do jachtu kolejno czterema drogami: kiedy nie było jeszcze poszycia obła i burt - po pięciu schodkach, widocznych zresztą, jak stoją przy końcu betonu. Przedtem stawialiśmy je po prawej burcie, na drodze z warsztatu do jachtu. Tak było do czasu poszycia prawoburtowego obła. Później wykonaliśmy schody na rufie i mogliśmy nimi wchodzić do czasu, gdy przyszło poszywać pawęż. Były już wyższe niż pierwsze. Miały dziesięć stopni i porządną poręcz. Następnie stanęły schody widoczne na zdjęciu - lewa burta, śródokręcie. Dwadzieścia stopni, poręcze z obu stron. Schody bardzo dobre, ale były pomyłką co do miejsca ich postawienia! Dziś schody stoją po prawej burcie i są połączone z pokładem długom pomostem, takim, by można było przy burcie, pod pomostem, przejeżdżać rusztowaniem na kółkach. Rusztowanie to będzie przydatne przy piaskowaniu, malowaniu i innych pracach.

    Nie mieliśmy dotąd, dzięki Bogu, żadnego poważniejszego wypadku. Owszem, często, pomimo stosowania "indywidualnych  środków ochrony osobistej" chodzi tu o okulary ochronne - zdarzają się zaprószenia oka tak poważne, że kończą się interwencją okulisty.

Raz jednak doszłoby do wypadku, który mógł być bardzo groźny w skutkach. Działo się tak: panowie pasowali ostatnie blachy pokładu. W kilku tak manewrowali poziomo niesionym arkuszem, że wypchnęli jednego z nich za burtę. Na szczęście ten, "wypadłszy" plecami, zawisł na zgiętych kolanach dzięki istnieniu wysokiego nadburcia. Blacha, którą puścił, zablokowała stopy. Pod nim wspomniane 4,20 m i trylinka. Wisiał głową w dół...