Nie ma czasu załadować...

Nie ma czasu załadować...


Fot. Waldemar Rzeźnicki

 

STS "Generał Zaruski" w Kalmarze, ok. 28 kwietnia 2013r.

A było tak. Wobec pewnych trudności z rurami na aluminiowe maszty naszego szkunera zaświtała mi myśl, abyśmy zrobili maszty drewniane. Telefon do PRS, co oni o tym myślą. PRS nie widzi przeszkód... Podpowiadają, że ostatnio zatwierdzili doskonały drewniany osprzęt kecza gaflowego - "Generała Zaruskiego".

Telefon do gdańskiego MOSiRu. Wszak oni są armatorem "Zaruskiego". Jutro wychodzą w dziewiczy, po odbudowie, rejs do Kalmaru. Zabierzcie! - Zabrali...

Przywiozłem 450 zdjęć. Poznałem dowództwo i budowniczych. Bardzo pouczająca wycieczka. A statek niezwykle szybki. Przy lada 4-5 B wchodził na 10 węzłów!

Kapitan Jerzy Jaszczuk zapytał mnie na koniec - czy dalej chcę drewnianych masztów? Odpowiedź nie był łatwa. Drewniane maszty to trudny do ocenienia kłopot z ich konserwacją. Jednak wygląd - owszem, owszem.

Jest jedna silna przesłanka przeciwko aluminium: rur o potrzebnej nam średnicy i nie można w Polsce wytłoczyć ze stopu aluminium całkowicie odpornego na korozję w wodzie morskiej. Zatem - należało by je anodować, a wtedy każda rysa, czy nowo nawiercony podczs eksploatacji otwór, to rana w sercu kapitana.

Panu konstruktorowi Bogdanowi Małolepszemu pomysł drewnianego osprzętu bardzo się spodobał. Decyzje jeszcze nie zapadły. Na razie poszukujemy  pompy próżniowej, która będzie niezbędna w procesie klejenia drzewc. Zaczęlibyśmy od najmniejszych (bom sztafoka) poprzez gafle stengi i bomy żagli głównych aż do 12-metrowych kolumn masztowych. Ale przygoda, co?

Materiał - zwykła sosna.

 


Zamierzałem przyjrzeć się z bliska olinowaniu Oraz konstrtukcji masztów